Wczoraj w sobotę 19.11.2011, rozmyślając jakie i gdzie zdjęcia mógłbym zrobić, zauważyłem z okna naszej kuchni dwa kruki i dwie wrony bijące się o kawał chleba. Nie była to bitwa na śmierć i życie, raczej takie zapasy w amerykańskim stylu, czyli ja złapałem chleb, reszta chwilkę obserwuje, po czym chleb przechodzi w posiadanie następnego ptaka itd. Stwierdziłem, że wskoczę w kurtkę i z balkonu uwiecznię tą walkę.
Niestety, jak to często bywa jak jesteśmy już gotowi to jest 'po ptakach'. Jak wyszedłem na balkon, do grupki zawadiaków podleciał wielki kruk, chwycił w dziób kawał chleba (a mały to on nie był) i poleciał na drzewo. Niestety nowe miejsce konsumpcji było na tyle oddalone, że sesja nie mogła się odbyć. Reszta grupki pozbawiona jedzenia rozeszła się. Jedyne co mi zostało, to sikorki, które od czasu do czasu podlatywały na pobliskie gałęzie. To, które wg mnie najfajniej wyszło znajduje się poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz